Kontrowersje stojące za CrossFitem

Kontrowersje stojące za CrossFitem

Kontrowersje stojące za CrossFitem 900 600 FitNow - treningi personalne

Oskar miał ciężki tydzień. W poniedziałek 26-latek walczył z przysiadem połączonym z wyciskaniem w pionie i pompkami rzymskimi na kółkach gimnastycznych. We wtorek seria rwania sztangą, podczas której wykonał 30 powtórzeń przy obciążeniu 60kg. Następnego dnia mimo, że mięśnie nadal strasznie go bolały, wykonał 150 podciągnięć na drążku i 150 burpees.
W czwartek Oskar zrobił sobie przerwę, ale następnego ranka wybrał się na długą przejażdżkę rowerową. Kolejnego dnia, ramiona były dziwnie obolałe i opuchnięte, mocz miał kolor czarnej herbaty i sączył się godzinami. Zamiast powrócić do treningu w niedzielę znalazł się w szpitalu, podłączony do kroplówki, która przepłukiwała jego nerki za pomocą kolejnej dawki roztworu solnego. Podczas, gdy poziom kinaz kreatyny (białka mięśniowe, które rozpadając się, zatruły jego krew) obniżał się w ślimaczym tempie wyciągnął swój telefon, żeby poradzić się swoich znajomych sportowców. Jednym rozbłyskiem aparatu ujawnił przerażające wyniki badań nerek i podpisał „Wujku Rabdo, czy to Ty?”
“Zwykli ludzie tego nie rozumieją. To trochę jak bycie członkiem mafii. Nie zrozumiesz, jak to jest, chyba, że jesteś w środku.”

Ewolucja ćwiczeń; Pewnego wieczoru, ponad rok temu, zatrzymałem się pod garażem gotowy na niezły wycisk na treningu. Chciałem spróbować CorssFit. Słyszałem plotki na temat tej dyscypliny. Wiedziałem, że to prawdopodobnie więcej, niż będę mógł znieść i że nie pomoże nawet moje sportowe przygotowanie w postaci podnoszenia ciężarów, biegania czy posiadania opaski super bohatera. Zdławiłem w sobie strach.
Gdy dotarłem na trening, nic nie wyglądało przytłaczająco, oprócz wielkiego zegara z czerwonymi cyframi. To te cyfry określają moją zdolność przeżycia. Trening zaczął się dobrze, ale około piątej serii przysiadów, gdy obciążenie stało się trochę zbyt ciężkie, zacząłem słabnąć. Odłożyłem sztangę, ale zegar tego nie pochwalił.

2:37….2:36…2:35…

Podczas, gdy sportowcy dookoła mnie stale się poruszali, zdezorientowani moim brakiem aktywności, wiedziałem, że mój czas się skończył. Odczuwałem kłucie w kręgosłupie przypominające mi o dawnym urazie. Wszystko, poza otoczeniem, mówiło mi, że mam przestać ćwiczyć.
„Podnieś ją! Skończ trening! Dwie minuty! Do roboty!”. Trener klasnął rękoma, a następnie ścisnął usta w przejawie frustracji spowodowanej moim psychicznym i fizycznym załamaniem. Chwyciłem więc za sztangę. Poruszając się tak wolno, jak tylko zdołałem i z najlepszą postawą jaką zmęczony i obolały człowiek może uzyskać, dokończyłem trening. Tej nocy, potrzebowałem podwójnej dawki ibuprofenu i kąpieli w lodzie.
To było moje pierwsze doświadczenie z CorssFitem, metodologią treningu opracowaną przez byłego gimnastyka – Grega Glassmana – w 2001 roku. CrossFit składa się z mieszanki różnych ćwiczeń: podnoszenie ciężarów godne olimpijczyka, trening kardio i inne, teoretycznie podstawowe,ale jednak złożone ćwiczenia; jak skoki przez skrzynię, pompki, skakanka – łączone są podczas każdych zajęć. Celem CrossFitu jest „formowanie szerokiej, ogólnej i łączonej sprawności fizycznej”. Według doniesień głównej siedziby CrossFitu, na świecie istnieje ponad 3000 siłowni tego typu, z czego 332 mieszczą się w samej tylko Kaliforni.
Każdego poranka, tysiące sportowców trenujących CrossFit, wiernie przyjeżdża do własnych siłowni: magazynów wypełnionych skrzyniami, linami, olimpijskimi kółkami gimnastycznymi, Kettlebells i z nastawieniem: nigdy-nigdy nie przestawaj. Szczególną cechą CrossFitu jest intensywność. Programy są piekielnie trudne. Według przewodnika, te ćwiczenia są;  „za każdym razem inne, a bardzo intensywne funkcjonalne ruchy optymalizują zdolności fizyczne ciała na dziesięciu płaszczyznach takich jak: wydolność sercowo-naczyniowa i oddechowa, wytrzymałość, siła, elastyczność, moc, szybkość, koordynacja, zwinność, równowaga i precyzja.
Kluczem do treningów pod wysokim napięciem jest zegar cyfrowy, który jest głównym elementem wyposażenia w każdej placówce CrossFitu. Większość treningów wykonywana jest na czas, co oznacza, że zatrzymujesz się dopiero, gdy zegar pokazuje zero. Nawet jeśli twoje mięśnie nie wytrzymują i twój umysł słabnie, trenerzy i sportowcy obecni na siłowni zmuszają każdego do dokończenia treningu.

Marek Zdrojewski, 30-latek z Krakowa, mówi, że poznał wielu przyjaciół właśnie na treningach CrossFitu i że oni są tam po to żeby się wzajemnie mobilizować.
„Jeśli skończę pierwszy, czekam aż oni skończą, motywując ich.”

Poczucie partnerstwa na siłowni jest zaraźliwe. Z tego powodu, niektórzy podchodzą do programu sceptycznie, a inni są jego zagorzałymi fanami.
„Jako dorosły, zawodowy sportowiec, mogę powiedzieć, że nie istnieje nic tak dobrego jak CrossFit. Dzięki niemu, poziom adrenaliny podskakuje tak samo, jak podczas uprawiania sportu w liceum”, mówi 33-letnia Karolina Wielgus, która trenuje CrossFit w Poznaniu od około roku.

Ta adrenalina w twoich żyłach i miłość do siłowni nie może być niczym złym, ale atmosfera typu „nie przestawaj ćwiczyć” spowodowała, że wielu ludzi kwestionuje tę dyscyplinę. Mentalność tłumu przejęła wszystkie zdrowe zachowania i zamieniła je w rosnące niebezpieczeństwo.